Jest śliczny sobotni dzień. Słońce szybko rozgrzewa zziębniętą po nocy ziemię. Świat staje się coraz bardziej kolorowy. Jesień zadomowiła się już na dobre.
Rozpoczynamy nową serię wypraw w poszukiwaniu najstarszych śladów historii naszego globu. W niezwykłym regionie południowo-zachodniej Polski, gdzie niegdyś
wulkaniczna aktywność kształtowała teren, dziś rozpościera się Kraina Wygasłych Wulkanów.
To obszar pełen geologicznych cudów, od klasycznych stożków
wulkanicznych po unikatowe formacje bazaltowe, które są świadkami
przeszłości sprzed milionów lat. To będzie cel naszych kolejnych podróży.
Wyruszamy z Wrocławia koło południa. Kierujemy się na Środę Śląską zahaczając oczywiście o KFC po kubełek gorących frytek. Podróż staje się wówczas dużo przyjemniejsza.
Mijamy miasteczka, wsie i puste już pola. Najbardziej ulubiona część podróży. Potem, niestety wpadamy na autostradę A4, aby przyspieszyć nieco i przed zachodem słońca przeżyć nową przygodę.
Przejeżdżamy przez Złotoryję, dotkniętą przez niedawną powódź. Wzdłuż niektórych ulic, jeszcze dziś, leżą worki z piaskiem, układane przez mieszkańców ratujących mienie przed wielką wodą.
Piękne miasto, któremu z pewnością poświęcę oddzielny rozdział.
W końcu przed naszymi oczami pojawia się cel dzisiejszej podróży. Polska Fudżijama - Ostrzyca.
To jedno z
najbardziej malowniczych wzgórz w Sudetach. Jest najwyższym
wzniesieniem Pogórza Kaczawskiego, wysokości 501 m npm. W szczytowej
części wzgórza utworzono w 1962 roku rezerwat przyrody, jego
powierzchnia wynosi 3,81 ha. Chroni się w nim najpiękniejsze w Polsce
gołoborza bazaltowe, a także interesujące gatunki roślin. W 1982 roku
rezerwat otoczono obszarem chronionego krajobrazu "Ostrzyca
Proboszczowicka", o powierzchni 11,9 km2.
W miejscowości Proboszczów skręcamy w drogę szutrową prowadzącą pod samą niemal górę.
Tu czeka na zmotoryzowanych bezpłatny parking. Stajemy bo pies nie daje już spokoju. Koniecznie chce już wyjść.
Po paru minutach spaceru trafiamy na kolejny parking. Ten jest również bezpłatny, ale super przygotowany na przyjęcie gości. Znajduje się tu zadaszona wiata, ławeczki, miejsce na ognisko wraz z masywnym grillem oraz toalety. Ba! Znajduje się tu również punkt serwisowy dla rowerów z kluczami, statywem i pompką. Byliśmy mile zaskoczeni. Oby zachowało się jak najdłużej.
Idziemy dalej kamienistą drogą, której nawierzchnia została w wielu miejscach wypłukana przez spływającą wodę tworząc małe kaniony.
Po jakimś kwadransie marszu natrafiamy na miejsce odpoczynku, w którym krzyżują się szlaki turystyczne. Nas interesuje droga pod górę, po kamiennych schodach, prowadząca wprost na szczyt wulkanu, a raczej tego co po nim pozostało.
Mimo, że na tym ostatnim odcinku trasy brakuje oznakowań, to nie sposób zgubić się wędrując na szczyt Ostrzycy. Ponoć na samą górę prowadzi ponad 445 schodów. Nie będę jednak liczył.
Pozostało już parę metrów do końca wspinaczki.
Już wyżej się nie da. Oto 501 m npm.
Roztacza się z tego miejsca fantastyczny widok na Pogórze Kaczawskie
Ostrzyca posiada
wulkaniczny rodowód, nie jest jednak wygasłym wulkanem, pomimo
stożkowatego kształtu. Stanowi jedynie jego wewnętrzną część powstałą ze
zniszczenia dużo potężniejszego stożka wulkanicznego. Obecne wzgórze
to fragment komina wulkanu, wypełnionego zastygniętą magmą - bazaltem.
W szczytowej partii
Ostrzycy występują unikatowe w Polsce gołoborza bazaltowe. Tworzyły się
one w wyniku wietrzenia bazaltu w warunkach zimnej pustyni podczas
ostatniego czwartorzędowego zlodowacenia. Rozsadzana przez lód skała
rozpadała się na gruz i większe bloki. Całe wzgórze zostało okryte
rumowiskiem większych i mniejszych kamieni.
Kompleks leśny, na którego
terenie znajduje się rezerwat, stanowił dobra rycerskie, a w okresie
międzywojennym wchodził w skład prywatnego majątku ziemskiego w
Proboszczowie.
21 grudnia 1926 roku obszar
obecnie określony jako rezerwat przyrody „Ostrzyca Proboszczowicka”
został uznany przez ówczesne władze niemieckie za ochronny. W myśl tego
orzeczenia, na powierzchni ochronnej wynoszącej 2,46 ha, zabroniono
wszelkiego rodzaju uszkadzania roślinności, zakładania kamieniołomów,
polowania i niepokojenia zwierzyny, jak również umieszczania ogłoszeń i
tablic, oprócz tych, które obwieszczają o ochronności terenu.
W rezerwacie dozwolone jest jedynie korzystanie ze ścieżki wiodącej kamiennymi schodkami na szczyt wzgórza.
Po dawce atrakcji i wysiłku czas na przygotowanie czegoś do zjedzenia. Dziś kasza z boczkiem i cebulą. Moje ulubione danie.
W pośpiechu pakowania nie zabrałem sztućców. Trzeba sobie radzić i wystrugać zgrabną łyżkę. Drewna wokół nie brakuje.
Mmmm... Palce lizać. Ponoć głód jest najlepszym kucharzem.
Najlepsza restauracja w okolicy. Cisza przeplatana śpiewem ptaków, przyjemny powiew wiatru, delikatne muśnięcia słonecznych promieni i ten niesamowity zapach lasu z nutką smażonego boczku...
Oczywiście Argo również załapał się na swoją porcję
Na koniec jeszcze informacja dla rowerowych pasjonatów – w pobliżu
Ostrzycy odnajdziecie trzy rowerowe, dość proste single tracki –
„Zielonki” o długości 5,1 km, „Pod Ostrzycą” 3,9 km oraz „Ostrzyca” 4,1
km.
Do zobaczenia za dwa tygodnie!












